Dane adresowe
Biuro Ekspertyz TMG Sp. z.o.o.
ul. Św. Stanisława 14/lp.
32-540 Trzebinia Polska
Godziny pracy
Pon - Pt: 07:00 - 15:00
Sb-Ndz: nieczynne
Mykologia budowlana to dział nauki i praktyki technicznej zajmujący się rozwojem grzybów i pleśni w materiałach budowlanych, głównie w drewnie i przegrodach wilgotnych. Rzeczoznawca mykologiczny nie tylko „patrzy na plamę na ścianie”, ale analizuje:
To dlatego w wielu ekspertyzach budowlanych pojawia się dziś specjalistyczny rozdział przygotowany właśnie przez rzeczoznawcę mykologicznego. To on odpowiada na kluczowe pytanie inwestora: „Czy da się to uratować, czy trzeba wymieniać wszystko?”.
Parterowy dom z lat 60. – zadbana elewacja, nowe okna, świeże tynki. Właściciele planują sprzedaż. Podczas wstępnych oględzin rzeczoznawca mykologiczny prosi o dostęp do przestrzeni podpodłogowej. Po otwarciu niewielkiej rewizji okazuje się, że podwalina i pierwsze bale są miękkie jak gąbka. Grzyb domowy zdążył już przejść z zawilgoconego fundamentu na konstrukcję ścian, a w niektórych miejscach drewno można dosłownie przebić śrubokrętem.
Diagnoza jest brutalna: lokalne „odmalowanie” ścian nie ma sensu. Konieczna jest częściowa rozbiórka domu, wymiana elementów nośnych i odtworzenie izolacji przeciwwilgociowej. Koszt? Zamiast planowanego lekkiego remontu – inwestycja liczona w setkach tysięcy złotych. Gdyby kilka lat wcześniej wezwano rzeczoznawcę mykologicznego przy pierwszych oznakach zapachu stęchlizny, możliwe byłoby lokalne odgrzybianie i naprawa izolacji, bez naruszania większości ścian.
Nowo ocieplony dom jednorodzinny, świeże elewacje, nowy dach. Po dwóch sezonach grzewczych na poddaszu pojawia się pleśń. Początkowo właściciele traktują ją jako „kosmetykę” i odmalowują skosy. Problem wraca, a z nim kaszel, bóle głowy, nawracające infekcje u dzieci. Dopiero ekspertyza mykologiczna ujawnia prawdziwą przyczynę: źle wykonana paroizolacja, brak szczeliny wentylacyjnej, miejscami kompletny brak wentylacji połaci.
Grzyby i pleśnie rozwijają się w warstwach ocieplenia, miejscami atakują już elementy więźby. Aby uratować konstrukcję, konieczne jest zdemontowanie pokrycia dachowego, usunięcie zainfekowanych warstw i wykonanie poprawnej wentylacji. To przykład, w którym brak wczesnej diagnostyki i bagatelizowanie pierwszych objawów doprowadziły do wielokrotnie większych kosztów.
Awaria instalacji wodnej w pionie łazienkowym zalewa kilka mieszkań. Administrator budynku zleca jedynie osuszenie i malowanie. Nikt nie sprawdza, co dzieje się pod okładzinami, w warstwach podłóg i w przestrzeni międzystropowej. Po roku w jednym z mieszkań dochodzi do poważnego uszkodzenia podłogi – legary spróchniały, a płyta OSB załamuje się pod ciężarem użytkownika. Dopiero na tym etapie wchodzi rzeczoznawca mykologiczny i stwierdza daleko idącą korozję biologiczną drewna.
Efekt? Zamiast prostych napraw po zalaniu – kapitalny remont całej strefy podłogi, a spór z ubezpieczycielem i administracją ciągnie się latami.
Właściciel niewielkiego domu jednorodzinnego zauważa, że na suficie parteru, w okolicy komina, pojawiła się niewielka, brunatna plama. Zamiast ją zamalować, od razu wzywa rzeczoznawcę mykologicznego. Oględziny piwnicy, pomiar wilgotności i odkrywki w strefie belki przy kominie pokazują miejscową korozję biologiczną. Grzyb nie zdążył jednak „wyjść” poza obszar podmokłej strefy.
Rzeczoznawca opracowuje program naprawczy obejmujący:
Dzięki szybkiej reakcji i działaniach zgodnych z zaleceniami rzeczoznawcy uniknięto wymiany całego stropu. Koszty były kilkukrotnie niższe niż w podobnych przypadkach „odkrytych” po latach.
Rodzina planuje adaptację strychu na pokoje dziecięce. Jeszcze przed rozpoczęciem prac zaprasza rzeczoznawcę mykologicznego i budowlanego do oceny więźby. Ekspertyza ujawnia wczesne ślady aktywności grzybów i owadów technicznych na kilku elementach, zwłaszcza w okolicach okien dachowych i w miejscach dawnego przecieku.
Zamiast „udawać, że problemu nie ma”, inwestor decyduje się na:
Efekt? Po zakończeniu prac i kilku kontrolach w kolejnych latach poddasze pozostaje wolne od objawów korozji biologicznej, a rodzina ma pisemną ekspertyzę i protokoły z oględzin, które stanowią mocny argument przy ewentualnej sprzedaży domu.
Dla właściciela budynku grzyb to zwykle „ciemna plama na ścianie” albo charakterystyczny, nieprzyjemny zapach. Dla rzeczoznawcy mykologicznego to początek łańcucha przyczynowo-skutkowego, który trzeba rozpracować. W praktyce oznacza to:
Aby pokazać różnicę między odbiorem laika a pracą rzeczoznawcy, spójrz na prostą tabelę:
| Co widzi właściciel | Co analizuje rzeczoznawca mykologiczny | Możliwe konsekwencje |
|---|---|---|
| Niewielka plama przy listwie przypodłogowej | Zawilgocenie ściany, brak izolacji, ryzyko zagrzybienia legarów | Utrata nośności podłogi, kosztowna wymiana stropu |
| Ciemny nalot na belce dachowej | Rodzaj grzyba, głębokość penetracji, zawilgocenie połaci | Osłabienie więźby, zagrożenie bezpieczeństwa konstrukcji |
| Zapach stęchlizny w piwnicy | Warunki mikroklimatyczne, wentylacja, obecność grzybów domowych | Rozwój grzyba w ścianach fundamentowych i stropie nad piwnicą |
Grzyb w budynku rzadko „stoi w miejscu”. Jeśli mają odpowiednie warunki – wilgoć, słabą wentylację, niską temperaturę powierzchni – proces korozji biologicznej postępuje często miesiącami, a nawet latami, pozostając dla użytkowników niemal niewidoczny. Z punktu widzenia rzeczoznawcy mykologicznego wczesna reakcja oznacza zwykle:
Odwlekanie decyzji, „malowanie problemu” i udawanie, że zapach z piwnicy to tylko „wilgoć od gruntu”, zwykle kończy się dokładnie odwrotnie – większą skalą zniszczeń i dramatycznie wyższymi kosztami.
Mykologia budowlana w praktyce to nie tylko oględziny i protokoły. To również świadoma współpraca inwestora z ekspertem. Jeśli podejrzewasz problem z grzybem lub pleśnią, warto:
Mykologia budowlana to dziedzina, w której czas naprawdę działa na korzyść albo na niekorzyść właściciela. Historie dramatów po latach zaniedbań i historie budynków uratowanych dzięki szybkiej reakcji różnią się zwykle jednym: momentem, w którym ktoś zdecydował się zadzwonić po rzeczoznawcę.
Jeśli w Twoim domu pojawił się grzyb, zapach stęchlizny lub niepokojące przebarwienia – nie czekaj, aż problem sam zniknie. W praktyce mykologii budowlanej „samo” nigdy się nie naprawia. To, czy Twoja historia trafi do grupy tych dramatycznych, czy tych z happy endem, zależy w dużej mierze od tego, jak szybko poprosisz o pomoc specjalistę.

